sobota, 22 czerwca 2013

Dlaczego polskie uczelnie nie są Stanfordem?

Na Coursera ruszył kurs startupów. Całość realizowana jest przez trzech pracowników naukowych Uniwersytetu Stanforda. Fantastyczne, że kurs ma podejście całościowe; z jednej strony filozofia startupów, problematyka zbierania funduszy, kwestie designu, projektu UI i właściwości niefunkcjonalnych, z drugiej podejście techniczne: HTML5 i Node.js, hostingi, ...

Dlaczego nie jesteśmy Stanfordem? Otóż dlatego, że studenci ogromu polskich uczelni nie są uczeni robienia pieniędzy. Co by nie mówić, edukacja ma służyć właśnie temu i nawet jeżeli nikt za nią nie płaci ( "nikt" w systemie socjalnym jest moim ulubionym słówkiem ), to i tak edukacja zdobywana jest po to, aby więcej zarabiać. Uczestniczę w tym kursie i głównym kryterium oceny jest ocena społeczności sieciowej, tj.:
  • przychód z tytułu mikropłatności (BitCoin)
  • popularność usługi na Facebook
  • popularność usługi na Twitter
Przez tyle lat edukacji w Polsce nigdy nikt nie kazał nam wyprodukować usługi / produktu z zastosowaniem komercyjnym, w celu zdobycia wysokiego udziału, wyeliminowania innego produktu bądź po prostu zarobienia maksymalnej kwoty pieniędzy.

Szkoda. Taki cel zmienia sposób działania, planowania i pokazuje zupełnie nowe podejście do procesu wytwarzania oprogramowania. Przykład: pierwszy rok studiów drugiego stopnia, przedmiot: technologie internetowe. Zadanie: zaprojektować dowolną stronę w czystym html + php + mysql. Założenia:
  • tematyka dowolna
  • żadnych frameworków
  • bez jQuery, Dojo, Backbone, CoffeScript, ...
  • PHP czysty, bez korzystania z bibliotek zewnętrznych
  • HTML5? Niewymagany...
  • Walory użyteczności, innowacyjności: nieoceniane
  • Brak możliwości użycia silnika innego na przykład Ruby / Python / JS
  • Bez wykorzystania narzędzi wersjonowania, trac'u, etc etc etc
  • Ocena przez pryzmat popularności i zarobków? Nie-eee
Po co? A gdybym ja to wiedział.
Szkoda, że nie jesteśmy Stanfordem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz