Dlaczego nie jesteśmy Stanfordem? Otóż dlatego, że studenci ogromu polskich uczelni nie są uczeni robienia pieniędzy. Co by nie mówić, edukacja ma służyć właśnie temu i nawet jeżeli nikt za nią nie płaci ( "nikt" w systemie socjalnym jest moim ulubionym słówkiem ), to i tak edukacja zdobywana jest po to, aby więcej zarabiać. Uczestniczę w tym kursie i głównym kryterium oceny jest ocena społeczności sieciowej, tj.:
- przychód z tytułu mikropłatności (BitCoin)
- popularność usługi na Facebook
- popularność usługi na Twitter
Szkoda. Taki cel zmienia sposób działania, planowania i pokazuje zupełnie nowe podejście do procesu wytwarzania oprogramowania. Przykład: pierwszy rok studiów drugiego stopnia, przedmiot: technologie internetowe. Zadanie: zaprojektować dowolną stronę w czystym html + php + mysql. Założenia:
- tematyka dowolna
- żadnych frameworków
- bez jQuery, Dojo, Backbone, CoffeScript, ...
- PHP czysty, bez korzystania z bibliotek zewnętrznych
- HTML5? Niewymagany...
- Walory użyteczności, innowacyjności: nieoceniane
- Brak możliwości użycia silnika innego na przykład Ruby / Python / JS
- Bez wykorzystania narzędzi wersjonowania, trac'u, etc etc etc
- Ocena przez pryzmat popularności i zarobków? Nie-eee
Szkoda, że nie jesteśmy Stanfordem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz